ABK HUMAN RESOURCES

WARTO DBAĆ O ZDROWIE PRACOWNIKÓW

Korporacyjne programy wellness!

 

Firmy oferują różnorodne świadczenia np. ubezpieczenie zdrowotne, darmowe członkowstwo do klubu fitness, świeże owoce w stołówce i temu podobne inicjatywy związane ze zdrowym stylem życia czy wellness w ramach dodatkowych świadczeń pracowniczych i najczęściej z budżetu socjalnego. Ale znaczna część pracowników ignoruje te przywileje i nie korzysta z oferowanych im zdrowych alternatyw. Wola korzystać z tych niezdrowych - pójść do pobliskiego sklepu, na papierosa lub na kawę. Prawdą jest, że dbanie o siebie jest bardzo trudne i wymaga dużego wysiłku oraz samozaparcia. Łatwiejsze jest oderwanie się od komputera na 15 minutową przerwę na papierosa, siedzenie przed telewizorem na kanapie lub pokusa niezdrowej żywności.

 

To w istocie stanowi poważny problem dla firm pragnących propagować pozytywne postawy wśród pracowników poprzez prowadzenie korporacyjnych programów wellness. W firmach, które mają takie programy, mniej niż 30% pracowników z nich korzysta. Nie wspominając o tym, że według badań tylko 3% polskich firm takie programy wprowadza.

 

Według ostatnich badań Gallup, podobne dane zanotowano w USA, gdzie blisko 85% pracodawców oferuje różnorodne inicjatywy związane ze zdrowiem, lecz nie więcej niż 40% pracowników z nich korzysta.

 

Sprowadza się to w zasadzie do następującej refleksji: oferowanie nieprzemyślanych programów po prostu nie wystarcza. Kluczem do sukcesu i zachęcenia większej liczby pracowników jest prowadzenie długofalowych przemyślanych rozwiązań. Bo jeśli coś nie działa, ludzie nie chcą tracić na to czasu.

 

Jakie jest więc rozwiązanie, jak osiągnąć sukces?

 

Łatwiej powiedzieć, niż wprowadzić to w życie. Większość z nas wyrosła prowadząc siedzący tryb życia - maleje ilość lekcji WFu w szkołach podstawowych i średnich, dzieci nie grają w piłkę na podwórkach i nie spotykają się przy trzepakach. Takie przyzwyczajenia pozostają w nas również w fazie dorosłości i po prostu się nad tym nie zastanawiamy. Wtedy okazuje się, że gdy pojęcie zdrowego stylu życia i aktywnego wypoczynku jest nam oferowane, jesteśmy często zaskoczeni tym, jak trudno jest zmienić stare przyzwyczajenia w początkowej fazie. A jeszcze większą trudnością okazuje się wytrwać w tym postanowieniu i zmianie przez dłuższy okres czasu. Podobnie jak przy postanowieniach noworocznych - większość z nas je ma, ale tylko znikoma liczba osób wytrwa i je zrealizuje.

 

Jak pisze w Pulsie Biznesu Mirosław Konkiel w artykule z dn. 3 stycznia 2017:

 

"Chcesz się ukarać, podejmij postanowienia noworoczne - głoszą trenerzy biznesu. Co drugi Polak szykuje listę takich obietnic. Jak zrealizować choćby jedną z nich?

 

Wierzymy w magię nowego początku. Dlatego między świętami a hucznym (lub cichym i spokojnym) sylwestrem zaczynamy składać sobie obietnice: rzucimy palenie, nauczymy się hiszpańskiego, pozbędziemy się kilku kilogramów, a także oduczymy się pracoholizmu, uruchomimy ekspercki blog i zasłużymy na awans. Z różnych badań wynika, że w połowie stycznia większość z nas ledwie pamięta, do czego zobowiązała się na fali trudnego do zrozumienia entuzjazmu, czasem z bąbelkami w głowie, po omacku."

 

Czytaj pełny artykuł na pulsbiznesu.pb.pl/premium/4653071,38819,schudne-odpoczne-rzuce-palenie

 

Aby więc zobaczyć rezultaty w postaci większej liczby pracowników akceptujących i biorących udział w programach zdrowotnych, pracodawcy muszą zdawać sobie sprawę, jak trudne dla przeciętnego człowieka jest wprowadzić nawet niewielkie zmiany w swoim stylu życia.

 

Wszyscy jesteśmy uzależnieni

 

Dla każdego menadżera HR, który chce w firmie wprowadzić program prozdrowotny dla pracowników, innym sposobem spojrzenia na problem może być zdanie sobie sprawy z tego, że  wszyscy jesteśmy uzależnieni, w takiej czy innej formie. To w czasach nowożytnych nieodłączna część życia każdego z nas. Od najmłodszych lat jesteśmy zaszczepieni na cukier, ziarna, przetworzoną żywność, siedzący tryb życia przed ekranem telewizora lub komputera (tak, to absolutnie uzależnienie!) i wiele innych złych nawyków, których większość z nas nawet nie rozpoznaje jako uzależnienie.

 

Nie mówimy tutaj nawet o takich oczywistościach jak palenie tytoniu czy nadużywanie alkoholu. Nasz „nowoczesny styl bycia” jest wielkim uzależnieniem, które rozpoczyna się w momencie urodzenia, wraz z jedzeniem jakie spożywamy, wyborem rodzaju wypoczynku i odstresowania. Wszystko to może być podstawą do rujnowania własnego zdrowia dla krótkotrwałych przyjemności.

 

I to dzień w dzień, jak błędne koło prowadzące nas w kierunku poważnej choroby. Ten nowoczesny sposób życia jest dla wielu z nas jednym wielkim uzależnieniem.

 

Bez wchodzenia w naukowe szczegóły na temat uzależnień, ważne jest, aby zrozumieć powód tego typu zachowań. Tak trudno jest nam to zmienić, ponieważ to same uzależnienia zmieniły sposób funkcjonowania naszego mózgu.

 

A jeżeli te pokusy są z nami od najwcześniejszych lat i jeżeli pozostają z nami przez całe życie, stale będąc sprzedawanym nam jako zupełnie normalne rzeczy (wystarczy pomyśleć o tych wszystkich reklamach  „fast food”)? Wtedy musimy postawić następujące pytanie: jakie szanse na sukces ma przedstawiciel działu HR, mający za zadanie wprowadzenie w firmie programu, którego celem jest doprowadzić do poprawienia ogólnego stanu zdrowia pracowników?

 

Czy korporacyjny wellness jest realny?

 

Jeżeli społeczeństwo i opieka medyczna ma z tym problemy, to czy pracownicy działu HR przedsiębiorstw mogą sobie z tym poradzić?

 

Zdecydowanie tak. Jednak należy pamiętać, że skuteczność działań zapewnia nam zaangażowanie odpowiednich zasobów oraz skuteczne finansowanie.  Jako agencja prowadzimy programy społeczne, związane ze zdrowym stylem życia, od 1991 roku. Z naszego doświadczenia oraz z powszechnie dostępnych danych, niewiele firm w Polsce jest zdecydowanych zaangażować się w takie przedsięwzięcie.

 

Lecz jeżeli jesteś przedstawicielem działu HR, który myśli o wprowadzeniu takiego programu w firmie, pierwszym działaniem powinno być zapewnienie sobie odpowiedniego wsparcia z zewnątrz.

 

Prawdopodobnie większość inicjatyw wellness będzie ukierunkowanych na wyeliminowanie złych nawyków stylu życia, takich jak te, które zostały przytoczone powyżej. To oczywiste. Lecz wszystko sprowadza się do tego, jakie ostateczne decyzje zostaną podjęte, aby zainicjować i wprowadzić takie programy długotrwałego zaangażowania pracowników, które zrealizują zauważalną poprawę zdrowia w całej firmie.

 

Realnie patrząc w walce o zdrowie i dobre samopoczucie pracowników potrzebne jest wsparcie zewnętrzne i budżet.

 

Mówiąc o "wsparciu zewnętrznym", mamy na myśli to, że programy tego typu, aby były skuteczne, wymagają dużego poziomu intensywności i niemal ręcznego sterowania. A te elementy można zapewnić, jeżeli firma włączy się nie tylko finansowo, lecz również na wielu poziomach decyzyjności  i zaangażowania. Bo nie jest to praca dla jednej osoby z działu HR.

 

Przecież mówimy tu o zmianie bardzo negatywnych zachowań, które są częścią naszego życia od naszych najwcześniejszych lat. A my, w wielu przypadkach, chcemy doprowadzić do totalnej zmiany postaw powodujących trwałe rysy na zdrowiu. I to nierzadko, gdy nie zdajemy sobie z nich sprawy lub podświadomie wiemy, że wyrządzają nam szkodę, ale jednocześnie przynoszą krótkotrwałą przyjemność (łamanie uzależnienia).

 

Do wprowadzenia zmiany tego typu zachowań potrzebna jest niemal armia ludzi. Najpierw trzeba zacząć od przekonania kierownictwa firmy o potrzebie wprowadzenie takiego programu. Potem załoga musi zrozumieć, a następnie wierzyć w to co robią. Efekty można uzyskać poprzez zorganizowane wprowadzanie atrakcyjnych programów, ciągłe kształcenie, dostarczanie wiedzy poprzez ekspertów : składających regularne wizyty dietetyków, trenerów stylu życia i rekreacji, lekarzy specjalistów, którzy będą prowadzić personel w kierunku lepszego zdrowia i prawidłowych zachowań; trzeba wprowadzić ekspertów od uzależnień od nikotyny, cukru, nadużywania alkoholu, a także wprowadzić obowiązkowe podstawowe badania medyczne w celu regularnego mierzenia postępów.

 

I większość tych działań powinna być obowiązkowa

 

Dlatego wiemy, że potrzebna jest wewnętrzna prewencyjna infrastruktura medyczna dostępna na miejscu w firmie. W rzeczywistości - dokładnie tak. I to nie będzie tanie. Ale jak mogłoby być?

 

Udane wellness korporacyjne jest w dużej mierze odpowiedzią na nasz nienajlepszy model opieki zdrowotnej, który sam je modelem chorym - leczą mnie kiedy już zachoruję, ale nie wspierają mnie w sposób, który pomoże mi w pierwszej kolejności uniknąć choroby.

 

I aby to zrealizować należy budować własne fundamenty od podstaw i kontynuować pracę aż zobaczymy wyniki.

 

Szczerze mówiąc nie ma innego wyjścia. Teraz jest dobry czas, aby pomyśleć o zdrowiu swoich pracowników, póki nie jest za późno. Wyrywkowe działania typu dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne, członkowstwo w klubie fitness, spotkanie z dietetykiem i inne wyrywkowe działania nie przyniosą dobrego rezultatu. Wyłącznie długotrwałe programy „szyte na miarę”, dostosowane do potrzeb załogi z uwzględnieniem kadry zarządzającej oraz systemy mierzenia wyników, mogą przynieść rezultaty.

 

A już, w niedalekiej przyszłości, wzorem systemu w USA i w innych krajach zachodnich, pracodawcy będą płacili stawki ubezpieczeniowe uzależnione od  takich informacji jak ilość dni chorobowych w roku, przypadki zachorowań długoterminowych takich jak rak jelita, piersi czy prostaty etc.

 

Ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, że zdrowy i zadowolony pracownik jest bardziej wydajny i przywiązany do pracodawcy, który o niego się troszczy.

 

 

Pracodawca ma szeroki wachlarz bardzo skutecznych narzędzi do wspierania wśród swojej załogi zachowań prozdrowotnych - również takich, które oddziałują na rodzinę i otoczenie pracownika. Ale po co to robić? Czemu miałoby służyć wchodzenie „z butami” w obszar niezaprzeczalnie prywatny, a nieraz wręcz - intymny?

 

Ależ dla pieniędzy, oczywiście! Zamiast szukać oszczędności kosztem wynagrodzeń czy etatów, warto oszczędzić w sposób znacznie przyjaźniejszy dla podwładnych. Warto również aktywnie dbać o ich zdrowie - znaleźć środki na programy, które wspierają zdrowy tryb życia, zdrowe nawyki i zdrową dietę. Zwroty z takich inwestycji sięgają kilkuset procent!

 

Poniżej debata która odbyła się w Warszawie w grudniu 2016 roku.

 

Eksperci: zdrowie publiczne to warunek bezpieczeństwa narodowego

 

Decydenci muszą zacząć postrzegać dobry stan zdrowia społeczeństwa jako warunek bezpieczeństwa narodowego i rozwoju gospodarczego kraju - zgodzili się uczestnicy poniedziałkowej (5 grudnia) debaty w Warszawie.

 

Aby poprawić stan zdrowia mieszkańców Polski potrzebna jest m.in. współpraca między resortami i ponad podziałami politycznymi, znaczne zwiększenie nakładów na zdrowie oraz edukacja zdrowotna.

 

- Dla mnie zdrowie i bezpieczeństwo narodowe są tożsame. (…) Nie ma bezpieczeństwa narodowego bez tak ważnego elementu, jakim jest zdrowie - podkreślił wiceminister zdrowia dr Jarosław Pinkas podczas debaty.

 

Wojciech Jakóbik z Biznes Alert - współautor raportu pt. "Bezpieczeństwo zdrowotne jako zadanie nowoczesnego państwa", który po raz pierwszy prezentowano podczas debaty - przypomniał, że w najbardziej rozwiniętych krajach świata, jak zachodnie kraje UE czy USA, debata publiczna o bezpieczeństwie zdrowotnym społeczeństwa toczy się od lat 70. - 80. XX wieku.

 

Jak dodał, analiza danych wskazuje na wyraźną zależność między bezpieczeństwem zdrowotnym państwa a rozwojem gospodarczym, bezpieczeństwem narodowym i siłą społeczeństwa.

 

Potwierdził to prof. Michał Kleiber z Polskiej Akademii Nauk (PAN). - Według Banku Światowego 50 proc. różnic w tempie wzrostu gospodarczego między krajami bogatymi a biednymi przypisać można różnicom w stanie zdrowia społeczeństwa i długości życia mieszkańców - mówił.

 

Jakóbik zaznaczył, że epidemie i pogorszenie stanu zdrowia populacji przyczyniają się do ekonomicznego osłabienia państwa. Dlatego konieczne jest zwiększenie nakładów na profilaktykę zdrowotną i badania. - Inwestycje w zdrowie są istotne, bo dobre badania, prowadzenie profilaktyki, pozwalają np. zwiększyć odporność społeczeństwa na epidemie i choroby cywilizacyjne - tłumaczył.

 

Przypomniał, że w UE na ochronę zdrowia przeznacza się średnio 10 proc. PKB. Z danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) wynika, że w 2015 r. z budżetu naszego państwa wydano na ten cel 4,3 proc. PKB. Oznacza to, że nakłady nie wzrosły w ciągu ostatnich 15 lat. W UE mniej od nas na opiekę zdrowotną wydają tylko Chorwacja, Bułgaria, Łotwa i Rumunia.

 

Jakóbik przytoczył dane potwierdzające, że inwestycje w zdrowie się opłacają. Fogarty International Center wyliczyło np., że każdy dolar wydany na świecie na badania dotyczące zdrowia zwraca się w postaci 64 cenów, które zasilają gospodarkę krajową. Ponadto legislacja, która sprzyja inwestowaniu w badania zdrowotne, przekłada się na większą innowacyjność gospodarki - przekonywał ekspert.

 

Autorzy raportu zwrócili uwagę, że warunkiem poprawy zdrowia polskiego społeczeństwa jest współpraca między resortami - w tym Ministerstwem Zdrowia, Ministerstwem Obrony Narodowej, Ministerstwem Nauki. W Polsce powinno też powstać coś w rodzaju narodowej strategii bezpieczeństwa zdrowotnego, która określi zasady współdziałania między resortami, ocenił Jakóbik.

 

- Wpłynie to na poprawę w wielu obszarach, takich jak rózwój ekonomiczny, rozwój innowacyjności, rozwój badań oraz bezpieczeństwo państwa - wymieniał.

 

Wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda zgodził się, że zapewnienie obywatelom bezpieczeństwa zdrowotnego będzie możliwe wyłącznie wtedy, kiedy nawiązana zostanie współpraca międzyresortowa oraz kiedy konsultacje społeczne będą "traktowane w sposób poważny". Podkreślił, że decydenci powinni wsłuchiwać się w głos ekspertów i wdrażać do systemu prawnego dobre, innowacyjne pomysły w zakresie ochrony zdrowia.

 

Dr Marek Balicki, były minister zdrowia, z Sekcji Zdrowia Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie RP zwrócił uwagę, że stan zdrowia populacji zależy od statusu społeczno-ekonomicznego ludzi, a w Polsce różnice te są większe, niż w większości krajów UE. Według niego w Polsce 30-letni mężczyzna z wykształceniem zawodowym żyje o 12 lat krócej, niż jego rówieśnik z wykształceniem wyższym.

 

- Tak duże różnice społeczne w zdrowiu stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego - powiedział Marek Balicki. Uznał, że jeżeli rząd chce nam zapewnić większe bezpieczeństwo narodowe, to potrzebne są działania, które spowodują redystrybucję środków w społeczeństwie, tak by zredukować różnice ekonomiczne.

 

Dr Beata Małecka-Libera (PO) zwróciła z kolei uwagę na to, że w dbanie o poprawę stanu zdrowia powinno być zaangażowane całe społeczeństwo. W tym celu niezbędne jest edukowanie i uświadamianie go na temat zdrowia.

 

Podobną opinię wyraził wiceminister Pinkas. - Moda na zdrowie powinna być najważniejszym wkładem obywatela w bezpieczeństwo państwa - powiedział. Dodał, że jednym z elementów dbania o zdrowie jest szczepienie dzieci. Jego zdaniem bez szczepień bardzo łatwo może dojść do zmniejszenia liczebności naszej populacji.

 

Jak podsumował dr Janusz Meder, prezes Polskiej Unii Onkologii, która była organizatorem debaty, nie da się wpłynąć na poprawę zdrowia społeczeństwa bez zwiększenia nakładów na ten cel oraz racjonalizacji wydatków. Niezbędne do tego jest również zwiększenie dostępu polskich pacjentów do nowoczesnych technologii.

 

Ekspert zgodził się również z autorzy raportu, którzy zaproponowali powołanie swego rodzaju zaplecza intelektualnego, w postaci think tanku, który zajmowałby się bezpieczeństwem zdrowotnym w naszym kraju.

ABK GRUPA. WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE